sobota, 3 stycznia 2015

3. - Cienias!

Perspektywa Amelii

Cieszę się, że mam tą pracę. Naprawdę. Nie wiem co bym zrobiła bez Karola. Uśmiecham się pod nosem. Jesteśmy w ośrodku. Właśnie rozpakowuję ubrania i chowam do szafek, a w tym czasie Kuba jest gdzieś razem z chłopakami. Muszę jeszcze iść na rozmowę do trenera Antigi. Wypadałoby podziękować. Wyszłam z pokoju numer 13, taa pechowy numer? Szłam mega długim korytarzem gdy w końcu trafiłam na gabinet trenera. Zapukałam i usłyszałam:
- Proszę.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się. – Chciałam panu bardzo mocno podziękować.
- O pani Amelio naprawdę nie ma za co. Potrzebowaliśmy nowego fizjoterapeuty. – uśmiechnął się do mnie szczerze.
- No tak wiem, Karol mi mówił, no ale raczej mało kto by chciał zatrudnić kogoś takiego jak mnie. – odpowiedziałam.
- Pani Amelio jest pani dobra w swoim zawodzie ? – zapytał z szerokim uśmiechem.
- Mam nadzieję, że tak. – odpowiedziałam tym samym.
- No widzi pani. A poza tym z tego co wiem to potrzebowała pani tej pracy.
- No tak. Dziękuję też, że mogłam zabrać ze sobą mojego syna.
- Nie ma za co. Uwielbiam dzieci. – uśmiechnął się i puścił mi oczko. – Pani Amelio chciałbym widzieć panią dzisiaj o 20 na spotkaniu wprowadzającym.
- Dobrze. – spojrzałam mu prosto w oczy i dodałam: - I proszę niech pan mi mówi po imieniu.
- Oczywiście Amelio. – wyszczerzył się. No więc cóż podziękowałam. Muszę pamiętać o tym spotkaniu. No i muszę znaleźć Kubę. Kurka no gdzie on jest? Gdy tak szłam korytarzem nagle usłyszałam:
- Kuba! Uspokój się! Miałeś być grzeczny! Ja no ale się ubrudziłeś! Ty ciamajdo mała! – zaczął się śmiać Karol. No nie no co on mu zrobił?
- Sam jesteś ciamajda! – wydarł się mój kochany synek. Ha! Moja krew. Uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju.
- A co tu się dzieję? – zapytałam ich. A oni? Mieli przerażone miny. Kuba chowając coś za plecami próbował się do mnie uśmiechnąć ale buzie miał już czymś zatkaną.
- Nić mamo. – przełknął to co miał w buzi. Cokolwiek to było. Ehhh .. Zwariuję z nimi.
- No właśnie nic mamo. – odpowiedział to samo Karol.
- To dlaczego synuś masz brudną buzię? A ty Karolku dlaczego masz upaprany nos? – zapytałam ich ledwo powstrzymując śmiech.
- Yyy.. noo tego.. – zaczął się jąkać Karollo, spojrzałam na niego groźnie i od razu zaczął mówić. – no dobra no bo my zjedliśmy czekoladę. – powiedział przerażony.
- Cienias! – krzyknął Kuba. Karol spojrzał na niego z miną mordercy. A mój syn zaczął się tłumaczyć. – Mamo bo to on mi kazał wieś? Powiedział, że muszę z nim zjeść czekoladę bo jak nie to się nie będzie ze mną bawić!
- Hahahhaha. – wybuchłam wielkim śmiechem. Karol patrzył z wielkim niedowierzeniem na Kubę.
- No nie pacz tak na mnie. – powiedział Kuba do Kłosa. – Musze się bronić nie? – zapytał z cwanym uśmiechem.
- Chodźcie do mnie wy dwa brudasy. – powiedziałam do nich i wzięłam Kubę na ręce, a Karola przytuliłam do siebie.
- Nie gniewasz się na mnie? – zapytał mnie Kłosik.
- Nie Karol tylko błagam nie dawaj mu więcej słodyczy przed obiadem ok?
- Uff .. Dobrze, dobrze. – odpowiedział mi i uśmiechnął się. – A ty smrodzie mały jeszcze zobaczysz. – pogroził Kubie palcem i zaczął się śmiać.


Perspektywa Karola

No normalnie nie wierzę! Mały mnie sprzedał i na dodatek wyzwał od cieniasa! Hahah, jak ja kocham tego urwisa. Dobrze, że Mela nie była zła za to, że dałem mu czekoladę przed obiadem. No fakt o tym nie pomyślałem. Ale on tak bardzo marudził nooo.. Haha. Jak był taki malutki to był taki kochany, a teraz co? Oj mój Kubuś. Poszliśmy całą trójką na obiad. Usiedliśmy się przy stoliku i czekaliśmy na resztę.
- Mamo ja nie jestem głodny. – marudził Kuba.
- Kuba! Byś się nie opychał czekoladą to byś teraz nie marudził. – powiedziała Amelia i uśmiechnęła się do niego cwaniacko. Już wiem po kim młody ma ten uśmiech.
- No hej rodzinko! – krzyknął uradowany Igła.
- Oni chcą żebym jadł, a ja nie chcę. – zaczął mu się skarżyć mały, siadając przy tym na kolanach Ignaczaka.
- Oj no wiesz Kubuś musisz jeść, żeby być duży i w ogóle. – powiedział mu Krzysiek.
- Dupa tam! – odpowiedział na to.
- Kuba ! – wściekła się Amelka.
- No co no? Taka plawda.
- No dobra to umówmy się, że zjesz trochę, a potem coś porobimy co ty na to? – zapytał małego Krzysiek.
- No dobla. Ale nie jem malchewki. – powiedział marudny Kuba. Haha.
- Chodź tu. – powiedziała Amelia i wskazała na miejsce obok siebie. Kuba nadąsany poszedł w jej kierunku, no i wlazł komuś pod nogi.


Perspektywa Michała

Szedłem już z tacką z obiadem. Cały czas myślałem o Amelii, no kurczę nie mogę wymazać z pamięci jej uśmiechu i tych pięknych oczu. Gdy tak szedłem w stronę stolika gdzie już wszyscy siedzieli, potknąłem się o coś i prawie się wywaliłem. Niestety mój obiad wylądował na bluzce Amelii. Nosz kurwa. Spojrzałem pod nogi a tam co? Mały człowieczek. Kuba skulił się i zamknął oczy.
- Kur..! – zdenerwowała się Amelia.
- Przepraszam, nie chciałem. – zacząłem ją przepraszać. No pięknie.
- Mamo nie mówi się tak brzydko. – powiedział Kuba i zaczął się śmiać.
- No i z czego się śmiejesz co? – zapytała go Amelka.
- Z ciebie mamo. Wyglądasz śmiesznie. Masz makaron we włosach.
- No co ty nie powiesz? – odpowiedziała na to Amelia i sama zaczęła się śmiać.
- Naprawdę przepraszam. – zacząłem znów.
- Spokojnie, nic się nie stało, przecież wiem, że potknąłeś się o tego urwisa.
- Oj tam mamo. – powiedział Kuba wywracając oczami. Uśmiechnąłem się. Hura! Nie była na mnie zła.
- Kuba zostaniesz z nimi? Ja muszę się iść wykąpać. – powiedziała Amelia i skierowała się do wyjścia ze stołówki. Szkoda. No ale cóż. Przynajmniej na mnie nie krzyczała. Uśmiechnąłem się do niej. Spojrzałem na chłopaków. Jedli normalnie dalej obiad jak gdyby nigdy nic. A mały chwycił mnie za rękę i kazał mi usiąść na ławeczce przy stoliku. Nie mogłem uwierzyć, że on trzyma mnie za rękę.

- Proszę pana nie musi się pan martwić, mama nie była zła. – powiedział tylko i zaczął się wygłupiać z Karolem.