Perspektywa Amelii
Cieszę się, że mam tą pracę. Naprawdę. Nie wiem co bym
zrobiła bez Karola. Uśmiecham się pod nosem. Jesteśmy w ośrodku. Właśnie
rozpakowuję ubrania i chowam do szafek, a w tym czasie Kuba jest gdzieś razem z
chłopakami. Muszę jeszcze iść na rozmowę do trenera Antigi. Wypadałoby
podziękować. Wyszłam z pokoju numer 13, taa pechowy numer? Szłam mega długim
korytarzem gdy w końcu trafiłam na gabinet trenera. Zapukałam i usłyszałam:
- Proszę.
- Dziękuję. – uśmiechnęłam się. – Chciałam panu bardzo mocno
podziękować.
- O pani Amelio naprawdę nie ma za co. Potrzebowaliśmy
nowego fizjoterapeuty. – uśmiechnął się do mnie szczerze.
- No tak wiem, Karol mi mówił, no ale raczej mało kto by
chciał zatrudnić kogoś takiego jak mnie. – odpowiedziałam.
- Pani Amelio jest pani dobra w swoim zawodzie ? – zapytał z
szerokim uśmiechem.
- Mam nadzieję, że tak. – odpowiedziałam tym samym.
- No widzi pani. A poza tym z tego co wiem to potrzebowała
pani tej pracy.
- No tak. Dziękuję też, że mogłam zabrać ze sobą mojego
syna.
- Nie ma za co. Uwielbiam dzieci. – uśmiechnął się i puścił
mi oczko. – Pani Amelio chciałbym widzieć panią dzisiaj o 20 na spotkaniu
wprowadzającym.
- Dobrze. – spojrzałam mu prosto w oczy i dodałam: - I
proszę niech pan mi mówi po imieniu.
- Oczywiście Amelio. – wyszczerzył się. No więc cóż
podziękowałam. Muszę pamiętać o tym spotkaniu. No i muszę znaleźć Kubę. Kurka
no gdzie on jest? Gdy tak szłam korytarzem nagle usłyszałam:
- Kuba! Uspokój się! Miałeś być grzeczny! Ja no ale się
ubrudziłeś! Ty ciamajdo mała! – zaczął się śmiać Karol. No nie no co on mu
zrobił?
- Sam jesteś ciamajda! – wydarł się mój kochany synek. Ha!
Moja krew. Uśmiechnęłam się i weszłam do pokoju.
- A co tu się dzieję? – zapytałam ich. A oni? Mieli
przerażone miny. Kuba chowając coś za plecami próbował się do mnie uśmiechnąć
ale buzie miał już czymś zatkaną.
- Nić mamo. – przełknął to co miał w buzi. Cokolwiek to
było. Ehhh .. Zwariuję z nimi.
- No właśnie nic mamo. – odpowiedział to samo Karol.
- To dlaczego synuś masz brudną buzię? A ty Karolku dlaczego
masz upaprany nos? – zapytałam ich ledwo powstrzymując śmiech.
- Yyy.. noo tego.. – zaczął się jąkać Karollo, spojrzałam na
niego groźnie i od razu zaczął mówić. – no dobra no bo my zjedliśmy czekoladę. –
powiedział przerażony.
- Cienias! – krzyknął Kuba. Karol spojrzał na niego z miną
mordercy. A mój syn zaczął się tłumaczyć. – Mamo bo to on mi kazał wieś? Powiedział,
że muszę z nim zjeść czekoladę bo jak nie to się nie będzie ze mną bawić!
- Hahahhaha. – wybuchłam wielkim śmiechem. Karol patrzył z
wielkim niedowierzeniem na Kubę.
- No nie pacz tak na mnie. – powiedział Kuba do Kłosa. –
Musze się bronić nie? – zapytał z cwanym uśmiechem.
- Chodźcie do mnie wy dwa brudasy. – powiedziałam do nich i
wzięłam Kubę na ręce, a Karola przytuliłam do siebie.
- Nie gniewasz się na mnie? – zapytał mnie Kłosik.
- Nie Karol tylko błagam nie dawaj mu więcej słodyczy przed
obiadem ok?
- Uff .. Dobrze, dobrze. – odpowiedział mi i uśmiechnął się.
– A ty smrodzie mały jeszcze zobaczysz. – pogroził Kubie palcem i zaczął się śmiać.
Perspektywa Karola
No normalnie nie wierzę! Mały mnie sprzedał i na dodatek
wyzwał od cieniasa! Hahah, jak ja kocham tego urwisa. Dobrze, że Mela nie była
zła za to, że dałem mu czekoladę przed obiadem. No fakt o tym nie pomyślałem. Ale
on tak bardzo marudził nooo.. Haha. Jak był taki malutki to był taki kochany, a
teraz co? Oj mój Kubuś. Poszliśmy całą trójką na obiad. Usiedliśmy się przy
stoliku i czekaliśmy na resztę.
- Mamo ja nie jestem głodny. – marudził Kuba.
- Kuba! Byś się nie opychał czekoladą to byś teraz nie marudził.
– powiedziała Amelia i uśmiechnęła się do niego cwaniacko. Już wiem po kim
młody ma ten uśmiech.
- No hej rodzinko! – krzyknął uradowany Igła.
- Oni chcą żebym jadł, a ja nie chcę. – zaczął mu się skarżyć
mały, siadając przy tym na kolanach Ignaczaka.
- Oj no wiesz Kubuś musisz jeść, żeby być duży i w ogóle. –
powiedział mu Krzysiek.
- Dupa tam! – odpowiedział na to.
- Kuba ! – wściekła się Amelka.
- No co no? Taka plawda.
- No dobra to umówmy się, że zjesz trochę, a potem coś
porobimy co ty na to? – zapytał małego Krzysiek.
- No dobla. Ale nie jem malchewki. – powiedział marudny
Kuba. Haha.
- Chodź tu. – powiedziała Amelia i wskazała na miejsce obok
siebie. Kuba nadąsany poszedł w jej kierunku, no i wlazł komuś pod nogi.
Perspektywa Michała
Szedłem już z tacką z obiadem. Cały czas myślałem o Amelii,
no kurczę nie mogę wymazać z pamięci jej uśmiechu i tych pięknych oczu. Gdy tak szedłem w
stronę stolika gdzie już wszyscy siedzieli, potknąłem się o coś i prawie się
wywaliłem. Niestety mój obiad wylądował na bluzce Amelii. Nosz kurwa. Spojrzałem
pod nogi a tam co? Mały człowieczek. Kuba skulił się i zamknął oczy.
- Kur..! – zdenerwowała się Amelia.
- Przepraszam, nie chciałem. – zacząłem ją przepraszać. No
pięknie.
- Mamo nie mówi się tak brzydko. – powiedział Kuba i zaczął się śmiać.
- No i z czego się śmiejesz co? – zapytała go Amelka.
- Z ciebie mamo. Wyglądasz śmiesznie. Masz makaron we
włosach.
- No co ty nie powiesz? – odpowiedziała na to Amelia i sama
zaczęła się śmiać.
- Naprawdę przepraszam. – zacząłem znów.
- Spokojnie, nic się nie stało, przecież wiem, że potknąłeś
się o tego urwisa.
- Oj tam mamo. – powiedział Kuba wywracając oczami.
Uśmiechnąłem się. Hura! Nie była na mnie zła.
- Kuba zostaniesz z nimi? Ja muszę się iść wykąpać. –
powiedziała Amelia i skierowała się do wyjścia ze stołówki. Szkoda. No ale cóż.
Przynajmniej na mnie nie krzyczała. Uśmiechnąłem się do niej. Spojrzałem na
chłopaków. Jedli normalnie dalej obiad jak gdyby nigdy nic. A mały chwycił mnie
za rękę i kazał mi usiąść na ławeczce przy stoliku. Nie mogłem uwierzyć, że on
trzyma mnie za rękę.
- Proszę pana nie musi się pan martwić, mama nie była zła. –
powiedział tylko i zaczął się wygłupiać z Karolem.